Najważniejszy pierwszy krok
Od zawsze miałaś problemy ze zbyt wysoką wagą, a może ostatnio zauważyłaś, że kilogramy idą w górę. Z kolei samopoczucie i samoocena drastycznie lecą w dół, ubrania przestają pasować, są zbyt ciasne, nie możesz się dopiąć, a jeśli nawet ci się uda - to nie jesteś zadowolona z tego, jak w nich wyglądasz. Patrzysz z żalem i zazdrością na gwiazdy w telewizji i internecie, które są piękne i szczupłe - i wydaje się, że wszystko przychodzi im z wielką łatwością. Słyszysz komentarze ze strony przyjaciół i rodziny, że trochę przybrałaś na wadze, że się "poprawiłaś" tu i ówdzie. Wszystko to spowodowało, że zaczęłaś źle się czuć we własnym ciele, a co za tym idzie - jesteś ciągle zdołowana i nie umiesz się już cieszyć niczym, co wcześniej sprawiało ci przyjemność. Zajadając smutki kolejną paczką lodów i zagryzając je słonymi orzeszkami, podjęłaś decyzję - chcesz to zmienić, wyglądać szczupło i zdrowo, czuć się lepiej sama ze sobą. Pierwszym krokiem, który postanowiłaś zrobić, to przejście na dietę. No i świetnie - bo do zrzucenia zbędnych kilogramów dieta jest niezbędna, oczywiście najlepiej wspomaga odpowiednimi i regularnymi ćwiczeniami fizycznymi.
Jak nie utknąć w martwym punkcie?
Przez pierwsze kilka dni było ci ciężko, ale jednocześnie byłaś szczęśliwsza i bardzo mocno zmotywowana. Czułaś, że to dobra decyzja, choć będzie cię kosztować bardzo dużo wysiłku i zmagań ze złymi nawykami. Siła woli pomagała ci na początku, ale stopniowo jest coraz trudniej walczyć, a brak efektów niestety bardzo ochładza zapędy. Aż przychodzi moment, w którym widzisz, że zamiast tracić kilogramy, przybierasz na wadze. Frustracja jest o tyle większa, że nie rozumiesz jak to jest w ogóle możliwe - przecież jesz dietetycznie, dużo się ruszasz, odstawiłaś słodycze i słone przekąski.
Co robisz źle? Dlaczego zamiast chudnąć, tyjesz?
Przede wszystkim w pracy nad swoją wagą musimy zwrócić w pierwszej kolejności uwagę na bilans kaloryczny, tj. różnicę między kaloriami, które w ciągu dnia spożywamy w posiłkach, a które spalamy podczas codziennych czynności. Jeśli nasz bilans jest ujemny, tzn. pobieramy mniej kalorii, niż spalamy, to nasza waga powinna spadać, i - analogicznie - bilans dodatni sprawia, że na wadze przybieramy, a waga stoi, jeśli spożywamy tyle samo, ile spalimy.
Wszystko w teorii wygląda bardzo prosto, ale kiedy przychodzi do praktyki okazuje się, że walczymy z dietą i ćwiczeniami, a nasza waga nie dość że stoi - to jeszcze potrafi rosnąć. Dlaczego Twoja waga rośnie? Jak to wytłumaczyć i co z tym zrobić?
Siedem grzechów głównych na diecie
Pierwszym grzechem, który popełniamy podczas diety, jest zastąpienie produktów pełnokalorycznych, pełnotłustych i słodzonych zamiennikami o mniejszej zawartości cukru i tłuszczu. Wydaje nam się, że jeśli zwykły, tłusty jogurt zastąpimy jogurtem 0%, lub napój słodzony cukrem - napojem ze słodzikami, to możemy go zjeść lub wypić w dużo większych ilościach. Nic bardziej mylnego! W ten sposób tak naprawdę przyjmujemy więcej kalorii, oszukując się, że spożywamy przecież dietetyczne produkty, które nie tuczą. Objadanie się zawsze prowadzi do wzrostu wagi!
Drugim grzechem jest objadanie się owocami. Oczywiście owoce są dużo zdrowsze od słodyczy i nasza dieta zawsze powinna je zawierać, nie tylko wtedy, kiedy się odchudzamy. Ale nie zapominajmy, że owoce też mają bardzo dużo cukru, który w nadmiarze zawsze będzie prowadził do tycia.
Trzecim grzechem jest z kolei głodówka. Najczęściej przechodząc na dietę chcemy zobaczyć jak najszybsze efekty. Wydaje nam się, że najbardziej efektywnym sposobem na zrzucenie kilogramów będzie głodzenie się, albo ograniczenie posiłków do niewystarczającego minimum. Wtedy to organizm zaczyna toczyć walkę o przetrwanie - jest "zszokowany" nagłym odcięciem od codziennych dostaw niezbędnych wartości odżywczych, dlatego zaczyna magazynować to, co mu się dostarcza w formie tłuszczu. Taki "instynkt przetrwania".
Czwartym grzechem bardzo często jest odchudzanie się na własną rękę. Nie, nie chodzi o to, że każdą zmianę nawyków żywieniowych musimy zaraz konsultować z dietetykiem, ale w wielu przypadkach nadwaga, której ciężko się pozbyć, zwłaszcza taka, która przychodzi nagle, może być objawem problemów z hormonami i tarczycą. Dlatego jeśli dieta, którą stosujesz nie pomaga, spróbuj najpierw sięgnąć po poradę dietetyka - a jeśli jego dieta się nie sprawdzi, to należałoby już wybrać się do lekarza po skierowanie do endokrynologa.
Piątym grzechem jest też często ćwiczenie bez diety. Nie mamy za bardzo głowy do specjalnego przygotowywania posiłków, praca zajmuje nam praktycznie cały dzień, jemy w pośpiechu i do tego niezbyt wartościowo, albo po prostu bardzo lubimy jeść. Dlatego zamiast diety, wolimy poświęcić godzinę dziennie, lub dwie, na ćwiczenia w domu lub na siłowni, albo wybrać się na rower lub pobiegać. Wtedy nasza tkanka tłuszczowa owszem, znika, ale zamienia się w masę mięśniową - i waga nie spada, a wręcz rośnie, ponieważ mięśnie ważą więcej niż tłuszcz.
Szóstym grzechem jest źle skonstruowana dieta. Własnie brak czasu sprawia, że jemy posiłki zbyt rzadko i w zbyt dużych ilościach. Żeby schudnąć nie wystarczy zmniejszyć ilości kalorii, które dostarczamy organizmowi. Trzeba jeść często, najlepiej pięć posiłków dziennie, ale nie przejadać się. A często nie mamy na to czasu - śpieszymy się do pracy, nie jemy śniadania, w pracy zjadamy jeden posiłek, jeśli uda nam się go przygotować dzień wcześniej, potem wracamy do domu, zajadamy się na noc i idziemy spać z przepełnionym żołądkiem - co też wspomaga tycie.
Siódmym grzechem są właśnie złe nawyki żywieniowe. Najczęstszym ich powodem jest spożywanie alkoholu. Alkohol sam w sobie jest bardzo kaloryczny, a pod jego wpływem bardzo często podjadamy przekąski i słodycze. To jest najgorsza mieszanka - wypicie nawet jednego piwa sprawia, że spowalnia się nam trawienie, więc to co zjemy w trakcie, będzie rozkładać się dużo wolniej. Więc nawet zdrowa dieta w ciągu dnia może zostać zrujnowana lampką wina.
Odchudzaj się z głową
Jeśli chcesz, żeby twoja dieta była naprawdę skuteczna musisz dokładnie przeanalizować błędy, które popełniasz i całkowicie je wyeliminować. A jeśli to też nie pomoże - to czas najwyższy na konsultacje z lekarzem.
Komentarze
Napisz komentarz