Studiujemy etykiety produktów

Dodane przez: Emilia K. Komentarze: 0 739

Studiujemy etykiety, czyli co dla producentów oznaczają niektóre stwierdzenia?

Robiąc zakupy w sklepie spożywczym, zapewne często zastanawiasz się nad znaczeniem rozlicznych stwierdzeń i haseł umieszczonych na opakowaniach produktów żywnościowych, które w zasadzie nie wiadomo co oznaczają. Widzisz produkty „pełnoziarniste”, „niskotłuszczowe”, „organiczne”, „wolne od tłuszczy trans”, a wszystko to jak się okazuje, jest głównie po to, aby zachęcić Cię do zakupu artykułów spożywczych, które wcale nie muszą być takie świetne, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Co oznaczają te wszystkie etykiety?

Jeżeli popularnym staje się dany rodzaj produktów, brak lub dodatek jakiegoś składnika, siłą rzeczy należy go podkreślić i z takiego właśnie punktu widzenia wychodzą producenci. Być może nie są to kłamstwa, niemniej mogą bardzo łatwo wprowadzać w błąd i przeświadczenie, iż dane smakołyki są zdrowe, podczas gdy tak do końca nie jest…

Etykieta produktów spożywczych, to nie tylko fantazyjna strona z przodu pudełka, ale drobny druk na odwrocie. Dokonując wyboru podczas zakupów, warto brać pod uwagę to co między wierszami, gdyż marketingowe zapewnienia często pomijają pewne fakty, dlatego wybory pod wpływem kolorowych haseł, nie są do końca odpowiednie i zdrowe jakbyśmy tego chcieli.

Zgodnie z przepisami, etykiety produktów spożywczych muszą być zgodne z prawdą, ale to producent wybiera co chce wyróżnić lub też ukryć. Najlepszym i najzdrowszym zarazem dla konsumenta, jest czytanie tego co na odwrocie, gdyż to właśnie tam można znaleźć prawdziwe oblicze składu danego produktu.

Poniżej kilka najbardziej popularnych haseł lokowanych na żywności, które kuszą ze sklepowych półek, niemniej często nie są do końca tym, co dobre dla nas i naszego zdrowia.

Produkt naturalny

Naturalne, to stwierdzenie przywodzące na myśl świeże, minimalnie przetworzone i zdrowe produkty, ale kwestia ich zawartości odżywczej, składników, bezpieczeństwa spożywania czy skutków zdrowotnych z punktu widzenia producenta jest nierelewantna. W dzisiejszych czasach większość produktów jest w jakimś mniejszym lub większym stopniu przetworzona. Ot przykładowo chipsy ziemniaczane mogą być wytworzone z prawdziwych ziemniaków zamiast płatków, niemniej nadal stanowią wyrób o wysokiej zawartości tłuszczy z minimalna wartością odżywczą. Słodycze być może są słodzone cukrem trzcinowym pochodzenia naturalnego, co nie zmienia faktu, iż nadal przyczyniają się do wzrostu masy ciała, gdy spożywane są w nazbyt dużych ilościach.

Produkt wykonany z prawdziwych owoców czy soków owocowych

To najczęściej przekąski, ciasteczka czy napoje, które zawierają śladowe ilości prawdziwych owoców. Nie ma prawnie określonego stwierdzenia, ile dany produkt powinien zawierać owoców, aby można było określić go jako wykonany z „prawdziwego” miąższu owocowego czy soku. Przeglądając etykietę dogłębniej, często okazuje się, że w naszych ulubionych ciastkach z prawdziwych owoców jest jedna truskawka, a sok pomarańczowy zawiera raptem łyżeczkę soku prawdziwego! Wystarczy zatem zerknąć przy wyborze tych prawdziwości na skład, a złudzenie szybko minie. Te mikro ilości owoców zdominowane są bowiem syropem kukurydzianym, fruktozą, cukrami i wieloma podobnymi im słodzikami, które znajdując się na szczycie listy mówią jasno, iż napój czy przekąska, są niczym cukier z dodatkami! Jeżeli do tej pory ulegałeś pokusie, zastanów się czy warto się tak szprycować śmieciowym jedzeniem z namiastką owoców, czy może lepiej zastąpić je autentycznymi owocami?

Całe ziarna

To chyba jeden z najpopularniejszych sloganów, jakie królują obecnie na sklepowych półkach. Niemal każdy produkt zbożowy ma na swoim opakowaniu to jakże przekonujące stwierdzenie, w tym także słodkie płatki śniadaniowe, ciastka czy batony. Często jednak są to najzwyczajniej w świecie produkty z przetworzonej i niemal bezwartościowej białej mąki z dodatkiem kilku ziaren, które dumnie potwierdzają zawartość „pełnych ziaren” w produkcie. Producenci używają określenia „całe ziarna” bez względu na ich właściwą zawartość w produktach zbożowych, a niezwykle często okazuje się, iż stanowią one jedynie posypkę!

Wśród produktów z dumnie brzmiącym hasłem „całe ziarna” można natknąć się również na stwierdzenia „wykonane z pełnego ziarna” – z dodatkiem ziaren, które często można policzyć na jednej ręce, „mąka 100%” pszenicy – chwyt, który próbuje nabrać nas na potencjalne walory odżywcze związane z tak obfitą zawartością, „wieloziarniste”- produkty obiecujące bogactwo rozmaitych i teoretycznie zdrowych ziaren, tak naprawdę zastosowane są w nich dwa lub więcej rodzajów mocno przetworzonej mąki. Mieszanki „całych ziaren” mogą być bardzo różne, niemniej ich rozmaitość wcale nie musi iść w parze z ich wyższą wartością odżywczą. Jedynym pewnym terminem jest produkt 100% pełnoziarnisty, czy też taki, który określa rzeczywiście spora zawartość pełnych ziaren. To że producent twierdzi, iż dany produkt jest „dobrym źródłem” całych ziaren, nie oznacza, iż chleb czy ciastko jest bogate w błonnik.

Wybierając produkty zbożowe, warto dokładnie sprawdzić ich skład, gdyż naprawdę nie trudno wpaść w pułapkę. Powyższe słowa kluczowe, znajdując się na początku składu, powinny dać do myślenia, podobnie jak zawartość syropów glukozowych, kukurydzianych, cukrów, itp. Żywność bogata w pełne ziarna jest zawsze zaopatrzona również w błonnik czy białka, dlatego ich brak zapalić u nas czerwona lampkę. Producenci nie nazywają często rzeczy po imieniu, a stosują rozmaite stwierdzenia, które niewiele mówią, dlatego nie dajmy się nabierać!

Produkt bez tłuszczu

To bez wątpienia hasło, na które nabiera się spore grono niedoświadczonych w zdrowej diecie amatorów. Tłuszcz na ogól nie kojarzy nam się za dobrze, dlatego skoro dany produkt, jest go pozbawiony, wydaje się być lepszy… Niestety niekoniecznie, dlatego i w tym przypadku warto zgłębić się w etykiety, sprawdzając co kryje się w poszczególnych produktach uzupełniając brak tłuszczu. Jeżeli na etykiecie produktu mięsnego widzimy przykładowo  „produkt 95% wolny od tłuszczu” oznaczać to może, iż zawierać powinien go ok. 5%, niemniej warto zerknąć na rzeczywistą liczbę kalorii i gramaturę tłuszczu na porcję, gdyż te dane mogą zaskoczyć. Najbardziej podstępne są etykiety np. soków, na których producent dumnie wskazuje, iż jego produkt jest w 100% bez tłuszczu – prawdziwy sok pomarańczowy nie ma tłuszczu, dlatego wskazywanie tego faktu na produkcie nie mówi nam w zasadzie nic, a my otumanieni „zdrowym hasłem” wrzucamy go do koszyka.

Produkt bez tłuszczy trans

Szkodliwość tłuszczy trans stała się dosyć popularnym zagadnieniem, o którym rozpisują się dietetycy i wypowiadają się znawcy w programach śniadaniowych. Eksperci zalecają unikanie tłuszczy trans, gdyż są one niezwykle niebezpieczne dla naszego zdrowia – uwodornione podczas przetwarzania tłuszcze mogą nieść ze sobą liczne zagrożenia. Nie można jednak ufać bezgranicznie zapewnieniom, iż produkt ma zerową ilość tłuszczy trans. Jeżeli w składzie na odwrocie opakowania widnieje 0 % tłuszczy trans, nie oznacza to, że ich tam nie ma… Wytyczne etykietowania, mówią bowiem, iż jeżeli produkt zawiera mniej niż 0,5 g danego składnika może być wymieniony w zerowej zawartości na etykiecie odżywczej, co skutecznie wprowadza w błąd. Warto zatem wziąć to pod uwagę, gdyż spożycie kilku porcji produktu, w sumie dostarczyć nam może sporą dawkę tych szkodliwych tłuszczy. A ponieważ nie ma bezpiecznego poziomu spożycia tłuszczy trans, każda, nawet niska ich zawartość w diecie nie jest dla nas zdrowa, dlatego warto czytać etykiety.

Aby zapewnić sobie optymalny i najbardziej prawidłowy dobór składników, warto skupić swoje wybory wokół nieprzetworzonych źródeł jak świeże mięsa, fasole, rośliny strączkowe, prawdziwe owoce i warzywa, produkty bogate w wapń jak nabiał, płatki owsiane, produkty pełnoziarniste i im podobne. Nie warto stawiać na produkty spożywcze jedynie na podstawie sloganów marketingowych, gdyż wymyślane są one nie po to aby podkreślić wartość odżywczą produktów, a jedynie zachęcić nas do zakupu. Wielu producentów nie je swoich produktów… Ciekawe dlaczego? Nasuwa się zatem jedno pytanie – czy firmy, które oferują nam te „doskonałości” rzeczywiście dbają o nasze zdrowie, poprze tak intensywne przetwarzanie produktów? Chyba skład nie pozostawia wątpliwości jeśli chodzi o odpowiedź na to pytanie!

Komentarze

Napisz komentarz

Zapisz się do newslettera i zgarnij 5% rabatu